" Tyle wolności ile własności "

Bieszczady witają nas deszczem, moja kochanka Toyota RAV 4 wybłocona jak nigdy, z rynny naszego domku zrobił się prawie wodospad, ale jest ciepło.

Siedzę na werandzie , w kuflu pieni się właśnie nalane „bies-czadowe” ciemne mocne piwo, przestało lać , lasy parują . Dzikimi lasami Duch Bieszczadów wędruje w ciepłej mgle , schodzi do ogrodów, wciska się pod strzechy domów, zagląda do naszych snów.

Duch szepcze – „To miejsce dla wolnych ludzi, tutaj nikt za niczym nie goni. Wy topielcy z bagien, którzy zabłądzili w te strony wracajcie na bagna do innych topielców”-

Znowu leje , Ustrzyki Górne, prawie koniec Polski , na wzgórzu mały klimatyczny kościółek, zaglądam tu co roku po „wskazówki”. Wyciągam z pudełka wąska karteczkę z przekazem, czytam : „ Przeciwstawmy się zniszczeniu naszego narodu. Walczmy w obronie naszego narodu i świętości 1 Mch 3.43” . Jestem dumny z tego przekazu i czuję się jakoś inaczej niż zawsze , jestem podbudowany.

W centrum Baligrodu ruski czołg nadal pilnuje historii i jeździ po całej Polsce na zdjęciach turystów. Wracamy do stolicy Bieszczadów Cisnej , po drodze jak zwykle zatrzymujemy się w Jabłonce. Tutaj ZONK , wiatr toczy puszkę po coca-coli w miejscu gdzie stał generał Świerczewski , jakiś sześciolatek pyta tatę gdzie jest ten pomnik co to obiecał pokazać, tata coś tam odburkuje na odczepne. Dwadzieścia metrów dalej głaz skalny wskazujący miejsce w którym zginął generał , kamień spaskudzony farbą że dla kogoś kto nie wie co to jest, może służyć do wszystkiego, zresztą wokół pełno porozrzucanych białych chusteczek higienicznych. Jeszcze pozostał duży parking , kiosk z pamiątkami i przydrożny grill bar , ludzie zatrzymują się tu, bo zawsze tu przystawali.

W Dołżycy Bieszczadzkie Rokowisko, jedziemy Bieszczadzką Kolejką Leśną z Cisnej - przewóz gratis. Piękna impreza z bieszczadzkimi szczytami w tle i całkowitym zaćmieniem księżyca po przeciwnej stronie sceny. Wspaniałe polskie grupy rockowe ( cztery Szmery , Ornette , Perfect ) odwalają kawał dobrej polskiej roboty. Duch Bieszczadów jest chyba zadowolony i wsłuchany w polski rock, uśmiecha się przyjaźnie we wspaniałym zachodzie słońca i daje gratis pokaz pełnego zamienia księżyca, następne takie będzie chyba za sto lat. „ Jeszcze nie umarłem” śpiewa Markowski na wejście. Duch Beskidów i ze dwa tysiące szukających odpoczynku, wytchnienia i sensu życia Polaków klaszcze z podniesionymi rękami .Na telebimie obraz pracującego serca ludzkiego, jakiś chłopak wymachuje biało- czerwoną małą chorągiewką , odczytuję przekaz – żyjemy. Markowski ciągnie dalej…. „Jak lekarstwo sączę dżin Obok wychowawca kij Uczy nas jak trzeba żyć Jak brunatno szarym być…”

Piwo leje się strumieniami , jak na taką imprezę jest wyjątkowo tanie tylko 5 złotych. Powrót bezpłatny przed północą kolejką leśną do stolicy Bieszczadów Cisnej , najpierw wzajemne poszukiwania się po całym składzie, nawoływania , migotanie latarek i ruszamy. Ktoś tam zaczął śpiewać „ nie zamieniaj serca w twardy głaz…. „ i poszło na cały skład, wszyscy w oparach piwa śpiewają przeboje Perfectu a kolejka tempem bieszczadzkim godnie zmierza do Cisnej. Jakiś młody trzeźwy sympatyczny chłopak o niesłowiańskich rysach siedzący naprzeciwko mnie , co chwile próbuje przeszkadzać wrzucając 100 Lat ! . -Ma Pan trochę racji – odpowiadam - 100 Lat to na razie, a będzie więcej, nie bierze Pan pod uwagę że nie wszyscy w leśnej kolejce są pijani – dodaję Chłopak patrzy na mnie i odpowiada– Ważne kim jest maszynista - Tutaj jest tylko jeden tor i mamy problem, jedziemy w górę lub w dół – uśmiecham się do młodego człowieka.

Pomnik w Cisnej dorobił się nowej tablicy, nie wiem czy dzięki tej tablicy przetrwał, bo po co tablica z 2017 roku na starym pomniku, nie pytałem . Wiadomo na Urzędach wszędzie biało – czerwone, ale oni to wywieszają z przykazu, cieszy że na wielu prywatnych budynkach i w ogrodach widać nasze narodowe.

Mogą próbować przejąć naszą narodową kolejkę leśną dla spacyfikowania Polaków Narodowości Polskiej, mogą spróbować tego samego co zrobili ze solidarnością. Kolejka Solidarność miała zawieść robotników do własności i dobrobytu , a zawiozła do fabryk panów jako tanią siłę roboczą i porozwoziła Polaków po całej Europie jako parobków .

A na szlakach bieszczadzkich jak w życiu, jedni wędrują dla zdrowia i przyjemności inni chcą wejść jak najszybciej i jak najwyżej .

Wracamy , teren zabudowany , wyprzedza nas motocyklista w odblaskowej żółtej kamizelce, ku…wa policja! … , mam na liczniku 70. Wpatruje się dokładniej, na kamizelce chłopak ma napis „Polska „ – ulżyło, jedziemy dalej .