Deszczyk pada, słońce świeci, Czarownica masło kleci, Czarownica masło kleci, Deszczyk pada, słońce świeci. Co ukleci, wnet zajada, Myśli, że to czekolada. Zaraz ciebie poczęstuje, Jeśli masz w dzienniku dwóje. Masz? Wy-pa-dasz!

Pamiętam jak za komuny straszyli nas Polaków imperializmem amerykańskim, teraz straszą nas Polaków imperializmem rosyjskim. Straszą nas tak jakby Polacy byli dziećmi, które muszą coś robić bo jak nie zrobią to może je spotkać kara.

Przypomniała mi się taka prawdziwa historia, która jakby była podobna.

Kiedyś w sklepach i na odpustach były w sprzedaży takie brzydkie czarownice zabawki z długimi nosami , ubrane w czarne potargane suknie, co jak się klasnęło to wydawały z siebie upiorny rechoto-chichot: hi,hi,hi,hi,hi,hi,hi….

Babcia kupiła taka czarownicę żeby straszyć Krzysia , który nie chciał jeść przygotowanych mu przez babcię posiłków. Najpierw babcia lojalnie pokazała mu brzydką czarownicę, wyjaśniła Krzysiowi że jak nie będzie jadł obiadków to czarownica go porwie, po czym klasnęła , a czarownica wydała z siebie szatański chichot. Przerażony Krzysiu lojalnie obiecał babci że będzie jadł obiadki, tylko żeby tej paskudy nie było widać. Babcia schowała czarownice za szafę i Krzysio jadł regularnie obiadki, a jak czasem coś kombinował to babcia klasnęła i chichot zza szafy przywracał mu apetyt. Za jakiś czas spasiony Krzysiu , największy chłop w klasie po kuracji babci, sam prosił o obiadki i wszyscy zapomnieli o sprawie.

Dziadek Krzysia patriota i dziwak wielki, który też czasem zaglądał do kieliszka zachorował. Niekończące się wizyty kolegów z organizacji, patriotyczne dyskusje przy łóżku dziadka , podnoszenie na duchu i te sprawy. Dziadek jednak pomimo zapewnień swoich kumpli z patriotycznej organizacji że wszystko będzie dobrze, zmarł.

Jak wspomniałem dziadek był dziwakiem i kazał babci Krzysia że jak umrze to w trumnie położyć go na boku. Oczywiście babcia nie posłuchała, leżał na plecach, trumna centralnie umieszczona na środku pokoju sypialnego dziadków. Krzysiu i sześcioro innych wnuków wkładały dziadkowi laurki pod poduszkę i batoniki milka, które dziadek uwielbiał bo były miękkie i słodkie.

Jednak czas pożegnania nadszedł , ksiądz odmówił modlitwę nad zmarłym, dał się słyszeć i widzieć płacz rodziny. Mężczyźni co mieli nieść trumnę z dziadkiem do kościoła nałożyli wieko na trumnę, jeden z nich wziął gwóźdź i młotek, i starym odwiecznym ruchem przyłożył gwóźdź w miejsce łączenia, i uderzył w niego młotkiem… Nagle wszyscy usłyszeli szatański rechot hi,hi,hi,hi,hi,hi, … mężczyzna zbladł i z wrażenia wypuścił młotek z ręki. Nawet koledzy dziadka z organizacji patriotycznej, wojaki co to bagnetami rozpruwali wroga , i gotowe są na wszystko zbledli.

Oczywiście domownicy w mig się zorientowali ze to czarownica zza szafy i babci się oberwało srogo. Po pogrzebie dziadka babcia wyrzuciła starą zabawkę do piwnicy do kubła na plastiki.

Jakiś czas potem zięć, ojciec Krzysia , typowy leming cos tam kombinował do późna w nocy przy swoim motorze, po skończeniu roboty zaczął sprzątać i wrzucił coś do kubła z plastikami. Nagle szatański rechot hi,hi,hi,hi,hi,hi … wydobył się z kubła i zięciu o mały włos się nie ze…ał.

Może by tak w końcu  pozbyć się z domu tej czarownicy , tak raz na zawsze ?